Mieszkaliśmy w Stanisławowie przy ulicy Króla Jana III 6. Zd worca PKP szło się w prawo (na północ) ulicą Kolejową wzdłuż budynków kolejowych i przydworcowej poczty, aby przeciąć ulicę Wołczyniecką, która przychodziła z lewa, ze śródmieścia i odchodziła w prawo wykopem pod torami kolejowymi na Górkę i dalej do wzgórz Wołczyńca. W przedłużeniu natomiast Kolejowej szło się króciutką ulicą Pańską, aby skręciwszy w lewo, w Słowackiego po kilkudziesięciu metrach znaleźć się z prawej na narożniku ul. Króla Jana. Przebyta z dworca droga nie była ani długa ani ciekawa. Natomiast nasza nowa ulica, ładna, willowa, zielona choć wtedy (przy pierwszym spotkaniu w październiku) nieco już zżółkła zielenią, błyskała dość gęsto jesiennymi kwiatami. Podobnie wyglądały sąsiednie ulice tworzące niewielką dzielnicę wciśniętą między Zabłotowskie, Halickie i Knihi-nin, a torem kolejowym oddzielone od Górki.
Stąd wyruszyłem trzeciego listopada rano - po uprzedniej penetracji -do nowej szkoły. Droga wydawała mi się niezbyt długa - około 20 minut. Szedłem więc początkowo ulicą Słowackiego, zadrzewiona, zabudowaną pięknymi willami, z których każda miała ogrodzony ozdobnym, metalowym płotem niemały ogród prawie wyłącznie kwiatowy, wiele krzewów (przeważał bez), trochę drzew owocowych. Widać było, że mieszkają tu ludzie zamożni. Kwiaty rosły swobodnie - rzadko widywało się regularne klomby czy rabaty, zupełnie inaczej niż w okolicach Warszawy. Te stanisławowskie ogrody były mniej uporządkowane, ale jakby milsze, bo bliższe natury.
Dochodziłem do ulicy Piotra Skargi, która wiodła w lewo do kościoła Jezuitów i centrum miasta, a w prawo poprzez Knihinin dołączała do Halickiej, która zamieniała się za mostem na Bystrzycy Sołotwińskiej w szosę prowadzącą przez Uhrynów Dolny i Jamnicę do Halicza. Po przecięciu ul. Piotra Skargi szedłem dalej w tym samym kierunku (południowo-za-chodnim) ulicą Kołłątaja. Ta miała już charakter małomiasteczkowy. Domki parterowe, częściowo drewniane nie grzeszyły pięknością. Niewielkie sklepiki, pierwszym z lewej była cukiernia żydowska z bardzo tanimi ciastkami. Jedynym bodaj większym budynkiem było po lewej Liceum Pedagogiczne Żeńskie (zielone tarcze) z ćwiczeniówką.
Za tym budynkiem skręcałem w lewo (na południe) i małymi uliczkami (nazw nie pamiętam) w pobliżu Wałów szedłem przez Plac Trynilarski (Liceum Pedagogiczne Męskie) na Rynek, przekraczając go po przekątnej obok Ratusza, do ulicy Karpińskiego. Tu zabudowa miała charakter staromiejski. Domy były dwu- i trzypiętrowe. W pobliżu, w niewielkim promieniu mieściła się większość stanisławowskich świątyń. Najpierw, na prawo od mojej trasy, za wylotem Halickiej rzymskokatolicki kościół parafialny zwany czasem farą, czasem kolegiatą z pięknym barokowym wnętrzem. Dziś budynek stoi, ale jego wnętrze barbarzyńsko zniszczono. Pomalowane na biało ściany oczekują na zorganizowanie tu podobno jakiegoś muzeum. Na drugim końcu placu przed greckokatolicka kolegiatą cerkiew katedralna, siedziba biskupa G. Chomyszyna. Dawniej był to kościół Jezuitów. W przyległym budynku mieścił się klasztor i szkoła. Za moich czasów było to II Liceum, którego dyrektorem był Stanisław Umański. Na lewo od Rynku kościół obrządku ormiańskiego, piękny architekturą, oryginalny liturgią. bardzo popularny wśród inteligencji miasta, bez względu na wyznawany obrządek. Ostatnio przekazany wyznawcom prawosławia. Nieco dalej żydowska synagoga tzw. Templum i już dochodziłem do Kazimierzowskiej, do mojej szkoły.
I Państwowe Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcące (typu humanistycznego) im. Mieczysława Romanowskiego mieściło się w dwu niepozornych budynkach po dwu stronach ulicy Kazimierzowskiej, zaraz na jej początku. Po prawej stronie w piętrowym budynku dyrekcja, pokój nauczycielski i klasy młodsze. Po drugiej stronic, na parterze sala gimnastyczna, na piętrze dwie sale lekcyjne klas najstarszych. Dowiedziałem sic od kolegów, że szkoła nasza mieściła się poprzednio w budynku jezuickiego kolegium, z którego się wywodziła, obchodząc przed kilkunastu laty jubileusz bodaj 125 lat istnienia. Na Kazimierzowskiej natomiast było II Gimnazjum. Tak też podaje zatwierdzony przez Magistrat plan miasta wykonany przez L. Siemka, a wydany przez Księgarnię Romana Jasielskiego w Stanisławowie przed rokiem 1939 (brak daty). Dlaczego siedziby obu szkól zamieniono - nie wiem.