Opowiadania o wydarzeniach, jakie miały miejsce kiedyś i jakie dotyczą nas osobiście, naszych znajomych, albo nawet zupełnie nieznajomych ludzi, zawsze mają swój specyficzny charakter. Historia bowiem nigdy się nie starzeje i nigdy nie wychodzi z mody. Wydarzenia lat minionych stają się dla następnych pokoleń niezbędnym elementem poznania i oceny współczesności. Przeszłość wyznacza naszą drogę do przyszłości. Jedno warunkuje drugie. Jak słusznie zauważyła Zofia Starowiejska-Morsztynowa, " zajmowanie się przeszłością nie jest odchodzeniem od teraźniejszości. Przeciwnie, jest pomocą do jej lepszego poznania i zrozumienia, do bardziej intensywnego i świadomego jej przeżywania. a jeżeli przeszłość pomaga nam lepiej rozumieć teraźniejszość, to - z kolei - teraźniejszość dostarcza nam coraz lepszych narzędzi do badania, do prawidłowego odczytywania przeszłości". Dlatego chcielibyśmy przypomnieć naszym czytelnikom mało znane epizody z życia dawnego Stanisławowa, tak bogatego w ciekawe wydarzenia. Materiały wyszukane w starych gazetach, w archiwach polskich i ukraińskich, o różnorodnej tematyce, przypominają różnokolorowe elementy historycznej mozaiki i pozwalają lepiej zrozumieć życie tego cudownego miasta na Kresach. Miasta, o którym każdy stanisławowiak mówi zawsze "mój Stanisławów".
Olga Ciwkacz

Pasaż Gartenbergów i kawiarnia "EDISON" skończyłyby 100 lat

Któż ze współczesnych mieszkańców dawnego Stanisławowa nie zna, umiejscowionego w samym centrum miasta, handlowego pasażu "Malwa". Mało kto zdaje sobie sprawę, że czyniąc zakupy w ciasno upchanych (po niedawnym remoncie i przebudowie) szklanych boksach odwiedza jeden z najbardziej eleganckich, na początku ubiegłego wieku, przybytków handlowych naszego miasta - pasaż Gartenbergów.
Oto co w czerwcu 1904 pisał o wznoszonym właśnie pasażu Kurjer Stanisławowski :
"Od miesiąca trwają roboty około budowy pasażu Gartenbergów. Pasaż ten wykonany będzie w miejscu dawnego, znanego naszym czytelnikom podwórza domu Gartenbergów dawniej Halpernów.
Projekt pasaża opracował zmarły niedawno architekt Koszyc - wykonanie zaś powierzyli właściciele inż. Fleischlowi ze Lwowa. Kierownictwo robót spoczywa w rękach architektów: pp. Kudelskiego i Boublika. Poniżej pomieszczamy w krótkości opis pasażu podłuż przedłożonego projektu.
Pasaż otrzyma kształt hali podłużnej 53 m. długiej, biegnącej w kierunku wschodnio-zachodnim, równolegle do ulic: Sapieżyńskiej i Kościuszki. Szerokość tej hali wynosi 8 m. zwiększa się u wschodniego jej końca, któremu nadano kształt ośmoboku podłużnego, do 12 m. Do ośmoboku tego 17 m. długiego, a 12 m. szerokiego nakrytego kopułą, wchodzą dojścia boczne od ulic: Kościuszki i Sapieżyńskiej, 4 wzgl. 3 m. szerokie.
Do zachodniego końca hali wchodzą trzy dojścia: od ul. Kościuszki obok restauracji p. Gurawskiego, od strony ul. Karpińskiego i od strony ul. Sapieżyńskiej obok sklepu p. Stachiewicza. Cały pasaż nakryty będzie dachem oszklonym o konstrukcji żelaznej wielobocznej (łukowej). Wysokość hali do szczytu dachu wynosić będzie około 10 m. - wysokość kopuły nad ośmobokiem wyniesie 13,5 m.
Wzdłuż hali rozmieszczono sklepy o dużych otworach wystawowych. Frontem do wspomnianego ośmoboku zwrócony będzie lokal na restauracje i kawiarnie, mieszczący jedną dużą salę 20 m. długą i 3 m. szeroką i kilka sali mniejszych. Posadzka całego pasażu wyłożona będzie płytkami szametowemi. Dla utrzymania czystości i bezpieczeństwa na wypadek pożaru, założony będzie wodociąg z kilkoma hydrantami rozmieszczonymi w stosownych punktach. Obmyślano także odpowiednie środki dla wentylacji. Oświetlenie pasażu będzie gazowe. Budowa wykończona ma być do listopada b.r.
Nadmieniamy, że wykończenie konstrukcji dachowej, której montowanie wkrótce się już rozpocznie - powierzono fabryce krajowej w Sanoku (KS, 1904,nr 981, 10.06, s. 1)". Tak wyglądała budowa i takie były plany. Tymczasem już w styczniu 1905 roku tenże sam Kurjer Stanisławowski mógł opublikować następną wiadomość:
"Brudny do niedawna podwórzec kamienicy pp. Gartenbergów, przeistoczył się w piękny o europejskim wyglądzie pasaż, godny stanąć nawet w jakiej stolicy. Na wysokiem dwupiętrowem żelaznem wiązaniu rozprzestrzenia się olbrzymia więzba dachu, której znaczna część jest już szkłem pokryta. Pięć wejść na dole łączy pasaż z głównemi ulicami miasta. Ubikacje sklepowe z wielkiemi szybami wystawowymi, wyczekują na najemców, a wielka kawiarnia "Edison" urządzona z nadzwyczajnym przepychem przez p. Leona Ensla z Przemyśla, otwarła wczoraj swe zbytkownie urządzone sale, dla przyjęcia jak najliczniejszego grona gości, którzy tam przepędzać będą wolne chwile na zabawie i rozrywce.
Ubikacje nowej kawiarni przedstawiają się rzeczywiście imponująco. Główna sala ma 20 metrów długości a 9 metrów szerokości, zatem obszaru 180 m2. Zbudowana w stylu secesji, ma łoże dla Publiczności i galerję dla muzyki. Zdobi ją prześliczny i kosztowny sufit, liczne niezwykłej wielkości lustra i bogate lustra i bogate urządzenie. Oprócz tego znajduję się w kawiarni ubikacje dla pań, sala bufetowa, sala gry w karty i obficie zaopatrzona w dzienniki czytelnia. Jednem słowem jest to lokal w całem tego słowa znaczeniu wspaniały (KS, 1905, nr 1009, 22 stycznia, s.3)."
Nadmieniamy, że wykończenie konstrukcji dachowej, której montowanie wkrótce się już rozpocznie - powierzono fabryce krajowej w Sanoku (KS, 1904, nr 981, 10.06, s. 1)".
Cóż było dalej? Kawiarnia przechodziła różne losy, razem z miastem. Dziś nie istnieje. Parę lat temu, podczas remontu elewacji domu, w którym znajdowała się ostatnio w okresie międzywojennym, odsłonily się stare napisy. Właściciele sklepu zajmującego dziś lokal byłej kawiarni postanowili je zachować. Chwała im za to!
materiały zebrała: pani Olga Ciwkacz
opracował Marcin Romer
fot. Mirosław Rowicki
Kontakt
2354865 odwiedzin od 5 stycznia 2004 roku
Google Search

WWW stanislawow.net