Są takie chwile i miejsca, które trwale przechowujemy w pamięci i są tacy ludzie, których nie sposób zapomnieć. Do takich należy śp. prof. Maria Jordan, wspaniały, prawy Człowiek, pełna mądrości i wielkiego serca. O szerokich horyzontach wykraczających poza zainteresowania i osiągnięcia zawodowe, głębokiej wiary i miłości Ojczyzny. Zmarła w Krakowie 1 czerwca 2011 roku.
Ze smutkiem i żalem, ale i chrześcijańską nadzieją pożegnaliśmy Ją 7 czerwca na Cmentarzu Salwatorskim. Liczny udział w pogrzebie był wyrazem szacunku dla Jej bezprzykładnie szlachetnego całego życia, dorobku naukowego i otwarcia na ludzi i ich sprawy.
Urodziła się 9 sierpnia 1922 r. w Stanisławowie. Tu upłynęło Jej szczęśliwe dzieciństwo i młodość, letnie wakacje spędzane w Karpatach Wschodnich, których piękno w zupełności zawładnęło Jej sercem.
Zawsze wspominała, że Alpy są piękne, prawie jak nasze Tatry (w 1958 r. była na stażu naukowym w Lozannie), ale Czarnohora i Gorgany są piękniejsze, a drzewa zakorzenione w ziemi stanisławowskiej bardziej dorodne i kwiaty w swej różnorodności bardziej nasycone barwami. Upust swojemu zauroczeniu Huculszczyzną i tęsknotą za pięknem tamtych utraconych stron dawała w młodzieńczych wierszach.
Po co ja piszę te wiersze?
Nikt mi nie kazał – nie muszę!
Lecz piszę, bo gdzie wyśpiewam
serce i duszę?
W Stanisławowie były też początki Jej edukacji zwieńczonej maturą w 1941 roku (wg programu szkół sowieckich). Była wychowana w bardzo patriotycznej rodzinie, ale w świadomości przenikania się i współistnienia kultur z wielowiekową koegzystencją, czterech dominujących nacji – Polaków, Rusinów-Ukraińców, Ormian i Żydów.
Kiedy we wrześniu zaczęła się wojna i istotnym elementem polityki okupantów wobec Polaków była walka z inteligencją, w sierpniu 1941 r. straciła ojca podczas egzekucji ponad 300 przedstawicieli polskiej inteligencji w Czarnym Lesie, w pobliżu wsi Pawełcze pod Stanisławowem, dokonanej przez Gestapo przy udziale nacjonalistów ukraińskich.
W 1944 roku wraz z matką była zmuszona opuścić Stanisławów, zatrzymując się w podkrakowskich Myślenicach – rodzinnej miejscowości ojca.
W maju 1945 roku rozpoczął się w jej życiu nowy etap – krakowski. Maria Jordan ukończyła studia farmaceutyczne na UJ uzyskując w 1949 r. doktorat. Następnie studiowała na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi na UJ, gdzie w 1966 r. zrobiła habilitację, a w 1976 r. uzyskała tytuł naukowy profesora.
Pracę zawodową rozpoczęła w 1947 r. w Zakładzie Biologii Akademii Medycznej u prof. St. Skowrona. Od 1955 r. do emerytury w 1988 r. pracowała w Zakładzie Zoologii Doświadczalnej PAN, będącym kolejno częścią Zakładu Systematyki i Zoologii Doświadczalnej, a następnie Instytutu Systematyki i Ewolucji Zwierząt. W latach 1976 do 1988 była kierownikiem Zakładu Zoologii Doświadczalnej.
Przez 17 lat była też redaktorem naczelnym kwartalnika naukowego „Folia Biologica” (Kraków). Jej dorobek naukowy to około 60 prac z zakresu kariologii zwierząt (kariologia to nowoczesna dziedzina cytologii o istocie i strukturze jądra komórkowego), cytologii, zoologii doświadczalnej i ekologii.
Prof. Maria Jordan wychowała wielu pracowników naukowych dzieląc się swoją wiedzą i doświadczeniem, była recenzentem szeregu prac doktorskich, habilitacyjnych i opinii dorobku profesorów.
Po przejściu na emeryturę nadal zajmowała się tematyką przyrodniczą.
Bliska była Jej relacja bytu i absolutu czyli chrześcijańska wizja natury i w tej optyce postrzegała człowieka i wszelkie stworzenia, zasiadając w honorowym komitecie sesji chrześcijańskiej etyki ekologicznej. Aktywnie też uczestniczyła w życiu parafii św. Kazimierza na Grzegórzkach, pisując artykuły do parafialnego miesięcznika „Królewicz” redagowanego od 1998 r. Były to z pietyzmem i miłością ożywiane wspomnienia o Stanisławowie i Ziemi Stanisławowskiej.
Kiedy w latach osiemdziesiątych wszystko w Polsce zaczęło się zmieniać i kresowianie zaczęli się zrzeszać, w lutym 1989 utworzony został Krakowski Oddział Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich, a w jego ramach powstało Koło Stanisławowian. Maria Jordan bardzo aktywnie włączyła się w jego działalność i z okazji Jubileuszu XX-lecia Oddziału została uhonorowana Złotą Odznaką Zasłużonego Członka TMLiKPW.
Była towarzyska, dowcipna, z dużym poczuciem humoru, również na własny temat, z dystansem do siebie, życzliwa, zawsze wspomagająca dobrą radą.
Jej myśli krążyły nad krajem dziecinnych snów, który stale otaczała modlitwą. Jednak mając wielokrotnie możliwości, nigdy nie zdecydowała się pojechać do Stanisławowa, chciała by wspomnienia – jak najdroższy skarb – zostały w jej duszy bez zmian.
Zaszczycona Jej przyjaźnią dziękuję za wszystkie lata współpracy i doznane dobro.
Byłaś i będziesz nadal z nami.
Krystyna Stafińska,
prezes Koła Stanisławowian