Wiersze

Kilka wierszy przepisanych z biuletynów z Bukaczowcami w tle


Pozostałe artykuły związane z Bukaczowcami
Józefa Künstler z d. Kaszowska
Moja wycieczka do Bukaczowiec Moja wycieczka do Bukaczowiec zapisana jest w stałym rozkładzie nocy spełnia się bez zakłóceń i opóźnień pociąg relacji Bydgoszcz-Bukaczowce przez Lwów jedzie we mnie na światłach szeroko otwartych oczu w bezsenną noc długą jak tory wspomnień i już za semaforem z zielonym światłem słyszę: Bukaczowce-proszę wysiadać Na stacji chłodny świt podawał białe dłonie na powitanie i trwożliwie wołał nieszczęście-Dniestr wylał Właśnie Dniestr chodził gniewnie po Kozarze zalewał domy kładł się na polach przelewał niepamięć do pamięci zło do dobra i był jak los rozległy pełen smutku i szczęścia płynął, wylewał, cieszył się ze swego nadmiaru, topił ziemię nie wiedząc czym jest początek i kres a w tym swoim błądzeniu był zawsze długą srebrną linią która łączyła się tam z linią życia między brzegami ziemi Stoję na tej ziemi mocno i widzę wszystko wyraźnie Mój pociąg często przyjeżdża do Bukaczowiec w jego wagonach są wspomnienia głosy bliskich i dobre sny
Autorka nie ujawniła swego nazwiska – podpisuje się inicjałami A.S.
Sen o kraju Śniłeś się mi, mój kraju stary: wśród łez widziałam twoje chaty szare, strzechy słomiane, wapnem białe ściany, woń dymów wsiowych unosił wiatr stepu. Widziałam wiejską drożynę błotnistą, psy się włóczyły na bliskim ugorze, i Górę Marka zieloną, lesistą, i Dniestr wijący się w borze. Czy wrócę kiedyś w te ciche ustronia, gdzie się kochało w złej i dobrej doli? I czy znikną sprzed oczu palące się błonia, owoc sąsiedzkiej, bezmyślnej swawoli? A.S. 1949 Śniłeś się mi, mój kraju stary: dom mój na wzgórzu stał biały, słońce wschodzi lo nad bory, a dęby rodzinne pieśń ranną grały. I chóry ptaków wznosiły swe pienia, a kwiaty mieniły się tęczą a roje pszczół wśród wiśni cienia huczą rozgłośnie i brzęczą. Czy wrócę kiedyś do chaty rodzinnej, gdzie się tak cicho i spokojnie żyło, gdzie pośród wrzawy wojennej o szczęściu się przyszłym marzyło? A.S.1950 Śniłeś się mi, mój kraju stary: ścieżyna biegła wśród łąki, pośród pól świeżo zasianych grały Boże śpiewaki - skowronki. Kwiatów powodzie chyliły swe głowy szklące od pereł rosy, ptaki wstrząsały ją na piach płowy, łuną różową płonęły niebiosy. Czy jesteś takim rzeczywiście, kraju, kraju z którego odeszłam wygnana, gdzie szczęście moje jako Ewy w raju wygnało ramię złowrogie tyrana? A.S.1951 Żale wygnanych Zaszumiał klon, zaszumiał klon, złociste liście lecą, owiały wkoło samotny dom, wśród pustki smętnie świecą. Bielonych ścian, bielonych ścian białość prześwieca w pustyni, wichury wielkiej żałobny ton jeszcze straszniejszą ją czyni. Samotny ptak, samotny ptak nuci żałobnym tonem, chmury okryły zsmętniały świat jesienną barwą zamglone. Włóczęgi los? Wygnańca los? ach, kiedyż ten klon, te ściany i wichru jęk i ptaka głos i chmury powitam wygnany!? A.S. Syzyfowe prace Ach - powiedział kiedyś człowiek - sił już nie mam aby iść. Popalone wkoło sioła, chata moja - kupa zgliszcz. Ot, usiądę w jakimś lesie, niech mi los już śmierć przyniesie. Los nie przyniósł jednak śmierci, trzeba było wstać i iść, gorycz słoną w drodze pić. I przyjść na rodzinne gruzy, przejść głód, mękę i zarazy, Znojny przetrwać życia dzień: w nędzy, wichrze i spiekocie, potu i łez wylać krocie. A gdy chaty wyrósł zrąb, powiedzieli mu wrogowie: "zmykaj wraży Lachu stąd!" A.S.1953 Nad Dniestrem ... i rozhuśtawszy ciało poranione, związane drutem kolczastym wokoło precz odrzucili. Z rąk ich wyzwolone w powietrzu wielkie zatoczyło koło i wpadło w toń sciemniałą. Nurt się zakłębił i pochłonął ciało, fale zmęczone uderzyły w skały. Postacie chwilę na głazach postały a widząc, że fala uniosła już trupa hen, ku Czarnego Morza ciemnej toni, umyły w rzece krew ze swoich dłoni. W zielony step ruszyła tajemnicza grupa zawodząc dziką pieśń. A.S.1954 Stare domostwo pod szumiącym lasem Stare domostwo pod szumiącym lasem zinęło z mojego życia i ze sennych marzeń, tylko porą wiosenną przypomnę je czasem, stare siedlisko, co wśród krwawych zdarzeń strzaskane było ręką. Wrogą i krwawiącą. Krzyż szary, umajony barwinkowym zielem jedynie duszę szarpie krwawym przypomnieniem; zrąbał go wróg i okrył ciemnym czarnoziemem, a wiatr go żegnał jękiem, zawodzeniem a działa hukiem i eksplozją śmierci. Wysoki chojar, co rósł nad ogrodem rzadko już duszy śpiewa swoje smutne pieśni, nie wiem, co zapomnienia stało się powodem i to co się stało, że duch o nim nie śni, że zapomina powoli, powoli. A.S.1956 Szum tamtych drzew... Szum tamtych drzew... dlaczego, o dlaczego Zgiełk ulic miasta olbrzymiego Tak przypomina nie wiadomo czym? I takie chwile w sercu mym Zmartwychpowstają dawne echa... Stara, słomiana, zdziurawiona strzecha, Ruina domu: ścian zwalonych gruzy, Popioły, woń spalenisk...Skądże one? Przecież daleko me rodzinne strony, Daleko dawne lata, daleko uczucia. A echo niesie szum, szum tamtego drzewa... Tamto drzewo... Wicher pieśń swą śpiewał, Pieśń rozstania na zawsze... A.S.1960
Leokadia Samaryk-Kizny
W starym domu W starym domu po szufladkach I po różnych zakamarkach Wnuki moje wygrzebują czas przebrzmiały W starych bajkach O Koziołku o Matołku Wandzie co nie chciała Niemca Pogniecione wyświechtane Stare bajki bajki ojca A to żetonik z laski pradziadka Koronkowy kołnierzyk prababci Tam znów nóż wystrugany przez dziadka W czasie dziadkowej wówczas młodości Tu mwdalion dobrze zaśniedziały Herbik miasta z wędrówki po szlaku Album znaczków i duży i mały Album ojca gdy był w Twoim wieku Niesklejone modele Nie zdążyli wyrośli Żuczki Tomka tak wypracowane Rozłażący się skorpion którego się boisz Muszelki plakietki dawno zapomniane Pudełeczka puzderka niepotrzebnych rupieci Jak w zwierciadle w nich widać Jato wszystko przemija, jak czas szybko leci Jak niedługo Ty dorosłym będziesz A po innych jeszcze kątach niewidoczne Pochowały się marzenia niespełnione nadzieje Tak niedawno były młode i realne Po szufladach pochowane też siwieją Album zdjęć trzech czy czterech pokoleń Czas radości tam i czas smutku pospołu Czas odchodzeń i nowych narodzon Wyszedł z szuflad I przysiadł do stołu Laurki twego ojca, stryja, wtedy dziecka Konar leśny z biwaku Nie pamiętam którego Mały wnuk stary dom rozświetla I nadaje mu wymiar żywego W każdym z tych zakurzonych rupieci Jest cząstka tego co się przeżywało Kochało Cierpiało Śmiało Radowało Płakało Leokadia Samaryk-Kizny
Leokadia Samaryk-Kizny
Tęsknota A mnie się dzieciństwo moje przypomina I rodzi się tęsknota za dymem z komina Jak drwa trzaskały w piecu Dając ciepło chacie Za wzorem mrozu na szkle Za lampą naftową Za ścianą w liściowej zagacie Za studnią z żurawiem Przy której dziewczyna Z pszenicznym warkoczem Z czerwienią policzków Nie z różu lecz zimna Za psów wieczornym we wsi ujadaniem Andrzejkowym zwyczajem wosku laniem Za radością dziewczęcą Która i czysta i wszechmocna była Tak bardzo dziś żałuję że się już skończyła
Krystyna Tokarska
Powrót Znalazłam TO miejsce nie bez trudu. Stanęłam na górce ze ściśniętym gardłem dookoła las, pola, drogi, domy jak wszędzie widok i świadomość miejsca zapierały dech w piersiach to jedyne niepowtarzalne Bukaczowce. Patrzyłam przez łzy wzruszenia Twoimi oczami z miejsca gdzie stał dom zabrałam garstkę ziemi do Twej mogiły Mamo wiem dlaczego tęskniłaś całe życie. Teraz i ja tęsknię choć widok z górki Dziadków mam wciąż przed oczami wiosna 2006r.
Kontakt
2364886 odwiedzin od 5 stycznia 2004 roku
Google Search

WWW stanislawow.net