Józef Zieliński

Szkoła polska w Stanisławowie w czasie II wojny światowej

Środowisko stanisławowskie było w chwili wybuchu wojny środowiskiem stosunkowe dużym, jeśli zważyć, że liczyło ono 12 szkół powszechnych polskich,4 licea i gimnazja państwowe, 2 prywatne /żeńskie/, gimnazjum kupieckie, prywatną żeńską szkołę handlową i szkołę przemysłu drzewnego. Nie wliczamy tutaj szkolnictwa ukraińskiego /liceum i gimnazjum państwowe,2 prywatne żeńskie,1 szkoła powszechna szkolnictwa żydowskiego /gimnazjum i szkoła powszechna/ oraz niemieckiego /liceum i gimnazjum/. Ogólna liczba nauczycieli Polaków, uczących w szkołach wszystkich wyżej wymienionych kategorii wynosiła z górą 240 osób. Nauczycielstwo to zrzeszone było w swoich organizacjach zawodowych, z  których najsilniejsze liczebnie i pod względem wpływów były: Związek Nauczycielstwa Polskiego, obejmujące olbrzymią większość nauczycieli szkół powszechnych i parę osób spośród nauczycieli szkół średnich, oraz "Towarzystwo Nauczycieli Szkół Średnich i wyższych” /TNSW/, obejmujące większość nauczycieli szkół średnich. Nauczycielstwo to stanowiło główny motor pracy oświatowej w mieście i powiecie, przede wszystkim w towarzystwie Szkoły Ludowej oraz szeregu innych organizacji społecznych, ono było organizatorem prac naukowych i krajoznawczych w Towarzystwie Przyjaciół Nauk i obok kolejarzy stanowiło w mieście żywioł najbardziej czynny i ofiarny. Dlatego też w czasie wojny na tę grupę zawodową spadły najcięższe ciosy ze strony okupanta niemieckiego i dlatego nauczycielstwo złożyło największą ofiarę z życia_ i mienia.
Kiedy w dniu 1 września 1933 roku spadły pierwsze bomby niemieckie na Polskę, wszystkie gmachy szkolne w mieście stanęły pustką. Zarówno zarządzenie lwowskiego Kuratorium o odroczeniu rozpoczęcia roku szkolnego na czas nieograniczony, jak i nerwowa atmosfera ostatnich dni przed wybuchem wojny, mobilizacja, zredukowana do minimum komunikacja sprawiły, że szeregi nauczycielstwa stanisławowskiego zostały znacznie przerzedzone, co zresztą, wobec odroczenia nauki nie miało żadnego specjalnego znaczenia. Miasto położone głęboko na tyłach frontu wojennego, nie odczuwało pierwszych dniach przynajmniej, całej zawisłej nad Polską grozy wojennej. Ale wypadki, jak wiadomo, toczyły się szybko naprzód i nie minął tydzień, jak widok zapełniającej się coraz gęściej pojazdami szosy Lwów - Stanisławów – Śniatyń /niewłaściwie zaleszczycką zwanej/ uświadomił ostatecznie wszystkim, że idziemy ku nieuchronnej katastrofie. A że miasto wojny, poza nalotami niemieckimi, które pochłonęły parę budynków i trochę ofiar, w całej jej grozie nie odczuło, stąd tym tragiczniejszy był dla polskiego społeczeństwa miasta dzień 18 września, kiedy całe życie zorganizowane stanęło, kiedy przez miasto przechodziły tylko jeszcze ostatnie kolumny wycofującej się na południe brygady pancernej płk. Maczka.
Dnia 19 września miasto zajęły wojska sowieckie i już w tydzień niespełna potem nowe władze szkolne ad hoc zwołanym wiecu nauczycielstwa stanisławowskiego zarządziły rozpoczęcie odroczonego roku szkolnego. W pierwszych dniach października nauka we wszystkich szkołach została podjęta i polskie nauczycielstwo stanęło solidarnie przy warsztacie pracy wychowawczej. Do drugiej połowy grudnia tegoż roku żadnych poważniejszych zmian nie było i dopiero początek roku 1940 przyniósł zmiany mające na celu dostosowanie organizacji szkoły do norm i przepisów obowiązujących w szkolnictwie radzieckim. W ramach tej nowej organizacji uwzględnione zostały także prawa ludności polskiej i w nowych 10-latkach potoczyło się dalej życie szkoły polskiej. Trudny z natury rzeczy proces wrastania w nową rzeczywistość państwową i społeczno-polityczna atmosfera niepewności w związku z toczącą się dalej wojną oraz coraz bardziej z biegiem czasu narastająca świadomość nieuchronnego starcia ZSRR z Niemcami nie ułatwiały ani nie sprzyjały normalnej pracy wychowawczej. Jednak polskie nauczycielstwo Stanisławowa wytrwało na posterunku służby wychowawczej aż do wybuchu wojny radziecko-niemieckiej i razem z młodzieżą sobie powierzoną doczekało się końca roku szkolnego 1940/41, nie przeczuwając tego, co przyniosą mu najbliższe tygodnie nadciągającej burzy wojennej.
Stanisławów wraz z całym Podkarpaciem przechodził nieco inne koleje po wybuchu wojny aniżeli reszta obszarów dawnej Małopolski Wschodniej. Po odwrocie wojsk radzieckich obszary podkarpackie wraz ze Stanisławowem zajęły maszerujące od Karpat wojska węgierskie, które 4 lipca wkroczyły do Stanisławowa. Węgrzy po zajęciu tego obszaru licząc się zapewne z przekazaniem ich Niemcom zorganizowali tam tylko najbardziej niezbędne elementy etapowej organizacji wojskowej. Władzę cywilną na całym Podkarpaciu przekazali nacjonalistycznym elementom ukraińskim spod znaku OUN i jej wodzowi Stefana Bandery. Całkowicie ignorując ludność polską i żydowską,stanowiąca większość mieszkańców Stanisławowa,przejęły te elementy władzę cywilną w swoje ręce i poczęły rządzić. W stosunku do ludności polskiej, trzeba to bezstronnie przyznać, że zachowali się Węgrzy z całą poprawnością i nie żałowali nawet manifestacyjnych objawów sympatii. Nieraz publicznie wyrażanych. Ale wiadomo było,że Węgrzy mają odejść a z ich odejściem miały nastąpić dni tragicznej grozy dla społeczeństwa polskiego
Dnia 7 sierpnia Węgrzy rzeczywiście odeszli, przekazując władzę administracji niemieckiej.
Groza spadła na miasto błyskawicznie szybko. Dosłownie nazajutrz w dniach 8 i 9 sierpnia / w pamiętny dla ludności polskiej piątek i sobotę /, ruszyły na miasto patrole niemiecko-banderowskie, które kierując się gotowymi już sposobami,poczęły dokonywać masowych aresztówań, głównie wśród polskiej inteligencji. Towarzyszyły temu równocześnie także aresztowania inteligencji żydowskiej. Kogo tylko zastano w domu, tego natychmiast odprowadzano do więzienia przy ul.  Bilińskiego, przy czym w pierwszej chwili nie wyglądało to zbyt groźnie, bo uporczywie krążyła pogłoska, że to tylko celem przesłuchania. I tym się też tłumaczy to, że ci wszyscy, których te pierwsze aresztowania ogarnąć nie zdołały, zastosowali się do nakazu dobrowolnego stawiennictwa w więzieniu, nie zdając sobie sprawy z tragicznych konsekwencji tego kroku.
Aresztowania te trwały z mniejszym lub większym nasileniem aż do połowy grudnia, przy czym gros aresztowań przypadło na miesiące sierpień i wrzesień. Wszystkich aresztowanych lokowano poza właściwym budynkiem więziennym w małym parterowym budynku gospodarczym, gdzie na parterze i w suterenach urządzono około 10 niewielkich cel i zapełniono je więźniami do ostatnich granic pojemności w najokropniejszych warunkach higienicznych, przy głodowych racjach żywności /5 dkg chleba i trzy razy dziennie wodnista lura/, przy całkowitej samowoli strażników więziennych, nie szczędzących więźniom fizycznych tortur, czekali więźniowie tragicznego końca swych męczarni, nie zdając sobie początkowo sprawy z tego, że czeka ich nieuchronna śmierć. W  stosunku do więźniów nie krępowano się żadnymi takimi formalnościami jak śledztwo, zwłaszcza w stosunku do tych, którzy figurowali, jako nauczyciele, w wyżej wspomnianych opisach. Tych po kilku dniach, rozebranych do bielizny, formowano w grupy i na ciężarówkach krytych brezentem wywożono poza miasto i tam w lasach koło wsi Zagwóźdź i Pawełcze mordowano.
W miarę ubytku więźniów, masowo aresztowanych w pierwszych miesiącach, wywozy te stawały się rzadsze; w grudniu wywożono do lasu już tylko raz w tygodniu i wtedy to właśnie, tuż przed świętami Bożego Narodzenia, gestapo zrobiło w więzieniu generalną "czystkę", wywiozło jeszcze do lasu ostatnią partię więźniów a kilkunastu pozostałych, którzy nie figurowali na żadnych listach, wypuszczono na wolność. Tak się zakończył dla Stanisławowa rok 1941 i pięć miesięcy krwawego terroru gestapowskich zbirów.
Smutnego bilansu tej krwawej i okrutnej inauguracji rządów niemieckich w Stanisławowi nikt już dzisiaj nie zdoła dokładnie obliczyć
W każdym razie – według zgodnych relacji wszystkich tych, którzy te ciężkie dni przeżyli - padło wtedy ofiarą około 300 osób, w tym pewna liczba spoza Stanisławowa. Jak wynika z zestawień przeze mnie poczynionych grób swój w lasach postanisławowskich znalazło o koło 120 nauczycieli i tyleż osób z innych zawodów. Wśród tych ofiar zaś – jak widać na załączonej liście- widniały nazwiska aż 10 małżeństw nauczycielskich, z których niejedno pozostawiło zupełnie osierocone dzieci. Ogółem z szeregów nauczycielstwa wyrwano z górą 60 % ówczesnego stanu liczbowego, pozostało przy życiu około 20 osób,które nie znalazły się w owych złowrogich spisach.
Wyniszczenie stanu nauczycielskiego na terenie całej niemieckiej okupacji, objęło wszystkich bez wyjątku najwybitniejszych nauczycieli, którzy zarówno w szkole, w pracy zawodowej, jak i poza szkołą w życiu społeczno-obywatelskim zasłużyli sobie w społeczeństwie na jak najlepszą pamięć. Spośród tych bodaj słowo wspomnienia należy się tym ze starszego pokolenia nauczycielskiego,którzy związani byli z  miastem od  kilku dziesiątków lat i ich stratę szczególnie boleśnie odczuli wszyscy. A więc: Władysław Drabik, dyrektor liceum pedagogicznego, wychowawca kilkunastu roczników młodszej i średniej generacji nauczycieli szkół powszechnych; Kazimierz Firganek, przedwcześnie emerytowany dyrektor gimnazjum, dzielny i ofiarny pracownik oświatowy w Zarządzie Okręgowym i Kole Stanisławowskim TSL, dyr. Stanisław Umański, Kajetan Issakiewicz i Witold Dąbrowski wszyscy trzej byli przewodniczącymi Koła TNSW lub wreszcie z najstarszych Ignacy Stamper, Leon BuchowskiAleksander Jordan,których nazwiskami zamykamy poczet nauczycielstwa szkół średnich.
Obok nich wymienić trzeba spośród nauczycielstwa szkół powszechnych Wiktora Gątnikiewicza, prezesa Okręgu ZNP, Eleonorę Gadzińską, przewodniczącą Ogniska ZNP, Teodora Pilawskiego i Marię Misiołkćwną, szczególnie czynnych i ofiarnych, zarówno w pracy szkolnej, jak i pozaszkolnej na niwie oświatowej. A zamykając tę listę trudno mi osobiście pominąć dzielnego i niestrudzonego towarzysza pracy oświatowej w TSL, Adolfa Wołyńskiego, kierownika szkoły powszechnej w Wołczyńcu, jednej z najtrudniejszych i równocześnie najlepiej postawionych placówek oświatowych oraz kol. Jadwigę Popowiczową, również z TSL.
Stanisławów był dalszym ogniwem w łańcuchu niemieckich zbrodni wojennych, jak miesiąc przedtem Lwów i jak przez dwa lata przedtem cała okupowana-. Polska. Ale poza tym tragedia polskiej inteligencji Stanisławowa wiąże się szczególnie ściśle z lwowską przez to, że i w jednym, i drugim wypadku uderzono w te sume kategorie inteligencji polskiej. We Lwowie byli to profesorowie uniwersytetu i politechniki, w Stanisławowie nauczyciele szkół średnich i powszechnych, we Lwowie ginęli głównie lekarze i technicy, w Stanisławowie ci sami z tym, że we Lwowie dodatkowo padła ofiarą młodzież uniwersytecka, w Stanisławowie zaś urzędnicy różnych kategorii oraz ludzie cieszący się większym rozgłosem czy pozycją społeczną. Obydwie zaś tragedie wiąże dodatkowo osoba bezpośredniego wykonawcy obydwu tych zbrodni, SS Hauptsturmfuhrera Hansa Krugera, który przybywszy dnia 7 sierpnia do Stanisławowa, w lasach podstanisławowskich potroił cyfrę pomordowanych. Tyle o Niemcach i o ich niewątpliwie decydującym udziale w  zbrodni.
Ale poza nimi był jeszcze wtedy w Stanisławowie drugi czynnik z poważnie obciążoną hipoteką - to góra zhitleryzowanej Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów /osławiony skrót OUN /do przyjścia Niemców, rządząca w mieście i okolicy. Miała ona w mieście do swojej dyspozycji policję /taki stanisławowski Nachtigall/, zapisaną w pamięci polskiej przez czyny w aresztowaniach i mordach, miała w swym ręku całą administrację wraz z  materiałami /wykazy osobowe etc/ i ją to właśnie wraz z częścią co bardziej szowinistycznej inteligencji ukraińskiej oskarża polska opinie o to, że stała się natchnieniem swych niemieckich sprzymierzeńców.
W imię prawdy stwierdzić należy, że w czasie okupacji niemieckiej także Ukraińcy ponosili ofiary. Z różnych powodów umierali w więzieniach, ginęli w lasach, jedni za komunizm, inni za to, że byli żonaci z Żydówkami, inni wreszcie w wyniku osobistych czy partyjnych porachunków czy także za to, że nie mogli się pogodzić ze zbrodniami popełnionymi na Polakach i Żydach. Tu przytoczyć winienem przekazany mi w listach wypadek z ukraińskim nauczycielem nazwiskiem Hewa, który jako oficer policji ukraińskiej, widząc czemu służy, odmówił dalszej współpracy i zapłacić musiał oczywiście za to życiem. Zdarzały się również sporadycznie wypadki, że poszczególni co bardziej ludzcy policjanci pomagali rodzinom aresztowanych w kontaktach z więźniami.
Tak oto wyglądała inauguracja rządów hitlerowskich w Stanisławowie. Równolegle z  wyżej opisaną akcją krwawego terroru gestapo, administracja niemiecka poczęła szybko ujmować wszystko w swoje ręce, urządzając się w swoim rozumieniu na stałe. Zgodnie z normami obowiązującymi w całym tzw. Generalnym Gubernatorstwie wszystkie stanowiska kierownicze objęli Niemcy, powołując do pracy pomocniczej zarówno Polaków, jak i Ukraińców. Elementy szowinistyczne- z OUN odsunęli całkowicie Polaków od wszelkiego decydującego wpływu, pozostawiając im tylko posady i powiernictwa oraz bardzo ograniczoną samodzielność w sprawach kulturalnych i gospodarczych. Ludności polskiej rzucono ochłap zgodnie zresztą z polityką szkolną w całej GG : trzy szkoły powszechne, w tej liczbie dwie 7-klasowe /męska i żeńska/ oraz jedna 4 - klasowa męska. Wobec pogromu polskiego nauczycielstwa z wielkim trudem udało się obsadzić wszystkie potrzebne etaty, tak że musiano ściągnąć nauczycieli spoza Stanisławowa.
Rzecz zrozumiała, że te trzy szkoły powszechne na około 20.000 ludności polskiej wytworzyć musiały, jeśli idzie o objęcie całej młodzieży nauką, stan po prostu opłakany. A i ogólna atmosfera ciążąca nad miastem, trudności w zaopatrzeniu szkoły we wszystkie potrzebne jej pomoce szkolne, nad wyraz ciężkie warunki materialne nauczycielstwa i wreszcie wisząca ciągle nad nauczycielstwem groza powtórzenia się roku 1941 sprawiały, że tylko hart i wola wytrwania nauczycieli polskich utrzymały polską szkołę aż do końca niemieckiej okupacji. I stąd też z uznaniem podnieść na tym miejscu trzeba, że mimo wyjątkowo ciężkich warunków egzystencji nauczyciele polscy w Stanisławowie pomagali w pracy miejscowemu Polskiemu Komitetowi Opiekuńczemu, prowadząc poza tym indywidualnie tajne nauczanie na stopniu średnim.
Zbliżający się z powrotem front wojenny wzmógł także w Stanisławowie - podobnie jak w całej Polsce - terror gestapo. Pozostała nieliczna garść nauczycielstwa polskiego doczekawszy się w  lecie roku 1944 końca rządów hitlerowskich.
W rok potem repatriacja rozproszyła polską ludność miasta po całej Polsce. Uniosła ona ze sobą pamięć tragicznych miesięcy i lat przeżytych pod niemiecką okupacją, pamięć tym trwalszą i serdeczniejszą, że związaną z setkami, a może tysiącami bezimiennych grobów ich najbliższych, rozsianych po lasach i polach podstanisławowskich. A że grobów tych nikt już nie znajdzie i żadnym tradycyjnym symbolem należnego im hołdu nie uczci, więc spisałem niniejsza relację_, aby kiedyś przyszły historyk dziejów polskiej szkoły w czasie II wojny światowej nie zapomniał o tym, najboleśniej wirami wojennej zawieruchy dotkniętym ośrodku polskiej pracy oświatowej i wychowawczej.
Znicz
Lista pomordowanych w Czarnym Lesie pod Stanisławowem...
z wykazu prof. Józefa Zielińskiego
Poniżej dodatkowo podajemy niepełną listę strat nauczycielstwa stanisławowskiego w czasie II wojny światowej:
  1. Michał Axenti, nauczyciel liceum pedagogicznego żeńskiego zginął wskutek nieszczęśliwego wypadku pod koniec okupacji /wybuch min/
  2. Maria Axenti, nauczycielka Gimnazjum SS. Urszulanek, germanistka, zginęła w  tych samych okolicznościach, co  Jej ojciec Michał
  3. Stanisław Gajkowski, kierownik szkoły, zmarł wkrótce po  wypuszczeniu z  więzienia,
  4. Jan Jasiński, emerytowany nauczyciel gimnazjum., historyk, jedna z czołowych postaci w  mieście, wielce zasłużony działacz oświatowy,
  5. Dr Michał Kędzior, nauczyciel III Gimnazjum i  Liceum, polonista, prezes Koła TKSW, "Sokoła* i  sekretarz Tow. Przyjaciół Nauk,
  6. Edmund Łuczyński emerytowany nauczyciel seminarium, zasłużony pracownik oświatowy w TSL, zmarł śmiercią naturalną,
  7. Mieczysław Kokoszka, nauczyciel gimnazjum kupieckiego, zginął w Anglii jako żołnierz WP.,
  8. Antoni Pikulski, inspektor szkolny, zmarł w Oświęcimiu,
  9. Włodzimierz Procyk, nauczyciel I Gimnazjum i Liceum,
  10. Tadeusz Hotter, dyrektor Gimnazjum Kupieckiego, zmarł śmiercią naturalną w roku 1940,
  11. Ks. Bronisław Szwed, katecheta II Gimnazjum i Liceum, zmarł w Syberii.
Tekst skrócony o „Przypisy”
Od redakcji
Powyższą relację prof. Zielińskiego do naszej redakcji nadesłał z Kanady wnuk śp. Józefa Kujbidy. Serdecznie Panu dziękujemy.
Józef Kujbida wraz z małżonką Jadwigą (też nauczycielką) zamieszkiwał przed wojną w  Stanisławowie przy ulicy Barewicza 4. Oboje byli dobrymi nauczycielami, wychowawcami i przykładnymi patriotami.
Józef Kujbida był gorącym, oddanym patriotą, kochał Polskę, dla Niej pracował a nade wszystko uwielbiał swoją małą Ojczyznę Kresy i ten cudowny Gród Rewery – STANISŁAWOW  w którym mieszkał, pracował, nauczał i wychowywał polską młodzież.
W tym mieście, któremu tak wiernie, oddanie służył, wróg rękoma morderczych szakali i oprawców bestialsko Go zamordował. Najpierw podstępnie został aresztowany i pod osłoną nocy razem z innymi wywieziony do podstanisławowskiego lasu tam rozstrzelany i wrzucony do wcześniej wykopanego w bagnach rowu. Jego kości, prochy gdzieś tam leżą przykryte bagnistą ziemią w zimnym, ponurym, ciemnym brzozowym lesie.
Kochani! On nie jest sam!
Wraz z nim wiecznym snem tam spoczywa wymordowany Kwiat Stanisławowskiej Inteligencji.
Co roku w rocznicę tego ohydnego mordu my Stanisławowianie i rozsiani po świecie ich potomkowie spotykamy się w tym smutnym miejscu, składamy kwiaty, świecimy znicze, odprawiana jest msza św., odmawiamy modlitwy – kontemplujemy.
NIE ZAPOMNIMY!
CZEŚĆ Jego Pamięci i Wszystkich Naszych zamęczonych, utraconych Stanisławowian.
Kliknij aby powiekszyć
Józef Kujbida
Kliknij aby powiekszyć
Józef Kujbida - legitymacja
Kontakt
2364891 odwiedzin od 5 stycznia 2004 roku
Google Search

WWW stanislawow.net